SasuSaku

SasuSaku
Sasu-Saku-love2

niedziela, 22 września 2013

13. ''Nie pamiętam cię..''

Stałem i spoglądałem na jej zblaknięte tęczówki.  Dziewczyna przyglądała mi się bardzo dokładnie, po chwili wstała i zaczęła powoli iść w moją stronę podtrzymując się stojaka na kroplówkę. Podbiegłem do niej i przytuliłem jej kruche ciało. Sakura nie wyglądała tak jak kiedyś. Wychudzona, brak życia i te oczy. Chciało mi się po prostu wyć, zabić, cokolwiek. Lekarze przygotowali mnie do tego widoku, ale nie oczekiwałem, że będę tak to znosił.
- Sakura, przepraszam za wszystko. Tęskniłem, każdego dnia, od kiedy wyjechałaś. Od dziś będę z tobą zawsze. – dziewczyna z ledwością odsunęła się ode mnie, spojrzała w moje oczy i podeszła do wyjścia.
Poczułem dziwne zakłopotanie.

***
~Kim był ten człowiek, przy którym moje serce zaczęło szaleć? – odwróciłam się jeszcze i spojrzałam w kare tęczówki, które były tak smutne, a za razem szczęśliwe, że dawało mi to dziwny spokój, a za razem niepokój.
Zaprowadzili mnie do sali, gdzie spędziłam praktycznie moje życie. Usiadłam i myślałam o wyrazie jego twarzy. Pełen nadziei, a kiedy go wyminęłam spłynęła mu łza.
Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Była to moja lekarka.
- Sakura, mogę wejść?
- Taak.. – przytaknęłam. Kobieta usiadła obok mnie i ściąga strzykawką krew do małej, szklanej fiolki.
- Nie rozpoznajesz tego chłopaka? – spytała.
- Nie.
- Może porozmawiaj z nim. Wydawało mi się, że pięć lat temu opisywałaś właśnie jego.
- Może. Chce odpocząć. – położyłam się delikatnie i zamknęłam oczy.
- Żebyś potem nie żałowała, że nie spróbowałaś. – wyszła.
                Zasnęłam. Głupi zamęt!
***

Siedziałem naprzeciwko drzwi gdzie spała Sakura. Jej stan był nie do opisania. Nie rozpoznawała mnie, a to już przyprawiało mnie o złość. Postanowiłem wejść do pokoju. Po cichu, zobaczyć, pogłaskać.
Otworzyłem drzwi i zajrzałem. Serce biło tak mocno jak nigdy wcześniej. Była pogrążona we śnie. Podszedłem do niej i delikatnie zdjąłem kosmyk włosów z jej twarzy. Zamruczała, co sprawiło moje serce w szał. Brakowo mi jej tak bardzo. Usiadłem tuż obok i złapałem za rękę.

***

- Co jest..? – otworzyłam oczy, a obok łóżka zobaczyłam nie dawno widzianego chłopaka, który spał i ściskał moją dłoń.  Nie wiedziałam, co zrobić. Czy odrzucić dłoń z jego uścisku, czy dalej się mu przyglądać. Przestraszyłam się, kiedy moje serce zaczęło szybciej bić. Wyrywając chłopaka ze snu próbowałam w jakiś sposób opanować moje emocje, które coraz bardziej napierały na moje ciało. Miałam ochotę tego obcego faceta pocałować, wyściskać. Tyle, że go nie znałam i to mnie powstrzymywało.
- Sakura.. – spojrzał na mnie uśmiechnięty. Jego czarne tęczówki wyglądały tak cudnie, że z każdą kolejną sekundą uzależniałam się od nich. Działał na mnie hipnotyzując moje ciało.
- Co tu robisz? – powiedziałam podtrzymując się jedną ręką.
- Ja.. Sakura… Ja cię kocham… - odwrócił głowę, a ja znowu dostałam ‘ataku’ szybszego bicia serca.
- Nie znam cię…  - powiedziałam odwracając wzrok.
- Ależ znasz, Sakura! Nie pamiętasz naszej ostatniej nocy? Nie pamiętasz jak było miło, dopóki twój ojciec nie przyjechał? Musisz coś pamiętać! – złapał mnie za ramiona i wlepił swoje zamglone od łez oczy.
- Naprawdę, nie pamiętam cię. Daj mi spokój! – krzyknęłam w końcu. Sama nie wiedziałam już, co ze mną nie tak. W głębi siebie czułam, że skądś go znam, a z drugiej strony nie chciałam nawet o ty myśleć.
Nieznajomy po tych słowach wyszedł z sali.

***

Tymczasem w domu Haruno.
- Jeżeli pan nie zapłaci tych czterech milionów i nie połączy się z korporacją Akasuna no Sasori będzie pan musiał zamknąć firmę i spłacić dług. Z tego, co wiem ma pan córkę. Niech wyjdzie za mąż za pana Sasoriego.
- Moje córka jest chora i nikogo nie rozpoznaje.
- To może lepiej żeby zaczęła rozpoznawać? Ma pan czas do poniedziałku. Do widzenia.

Chwila ciszy, po czym wyjął komórkę.

- Sasori? Masz czas się spotkać?
- Jasne, a o co chodzi?
- O moją córkę. 

Jakieś trzydzieści minut później. 

- Jestem tu w nietypowej sprawie. 
- Słucham, w czym mogę pomóc?
- Czy chciałbyś się ożenić z Sakurą?









Tak wiem, że krótkie, ale chora jestem, a chciałam dzisiaj coś wstawić. Za tydzień postaram się dłuższy rozdział wstawić. Jakieś pytania? Zapraszam na aska:KLIK

5 komentarzy:

  1. Jeeej dlaczego takie krotkie ? Myslalam ze bedzie dluzsza w koncu tyle na nia czekalam :c
    No ale przynajmniej jest i na serio mi sie podoba ale moglas bardziej rozwinac watek z sakura jak ona go nie poznaje . Ten ojciec mi coraz bardziej dziala na nerwy ! Jak mozna telefonicznie zalatwiac sprawy dotyczace sprawy swojej corki . Wgl. Jak mozna byc takim ojcem !?
    Czekam na next i blagam cie pisz pisz bo jestem bardzo ciekawa co wydarzy sie dalej ! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojciec Sakury nie powinien mieć do niej żadnych praw! Jak można traktować tak swoje dziecko ? Saki nie pamięta Saska. Szkoda choć liczę na to że kiedyś to nastąpi :D Pozdrawiam serdecznie :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jaki krótki... :CC
    Jak ona może go nie pamiętać. I co jeśli ona umrze? :O:O
    Nie rób nam tego. :CCC Biedny Sasuś.
    I ten przeklęty ojciec Sakury, z klifu go zrzucić...
    Lubie Sasoriego ale oby nie zgodził się na ślub, nie ma bata. xd
    Zapraszam do siebie na rozdział drugi. ;)
    http://kroniki-konohy.blogspot.com/
    Pozdrawiam i życze dużo weny. ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. może i notka krótka , ale jak zawsze ,,czysta perełka,, uwielbiam bloga i jego pisarkę
    a tak w ogóle to jest wszystkiegoiniczego.blogspot.com mój blog o parze sasusaku miło by było gdybyś zajrzała pozdrawiam,życzę weny i oczywiście żebyś jak najszybciej wyzdrowiała

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeju, dlaczego ona go nie rozpoznaje?!
    No błagam, niech nie wychodzi za mąż za Sasoriego, to będzie cios w samo serce dla Sasuke.
    Mam nadzieję, że jednak tak się nie stanie.
    Pozdrawiam, Kimiko

    [http://cherry-anmitsu.blogspot.com/]

    OdpowiedzUsuń