- Tato, co tu robisz?! - krzyknęłam szybko ubierając się. Ojciec doszedł do mnie, złapał za ramię i uderzył mnie w twarz. Z przeszywającego mnie bólu złapałam się za policzek. Sasuke nie wytrzymał i zaczął krzyczeć:
- Co pan se do cholery wyobraża?!
- Co ja sobie
wyobrażam?! Pozwoliłem jej pojechać na tą cholerną wycieczkę, ale nie
wiedziałem, że zaraz zacznie się puszczać! Jak jakaś pierwsza lepsza? – szarpnął
mnie za rękę i zaczął prowadzić na zewnątrz gdzie stał już zaparkowany
samochód. Kiedy miałam już wsiadać, ze środka budynku wybiegł czarnowłosy?
- Sakura!!! –
spojrzałam załzawiona na oczy chłopaka.
Odsunęłam szybko szybę
i wychyliłam głowę.
- Sasuke.. – nie zdążyłam
go złapać za rękę. Powiedzieć jak bardzo go kocham, ale po prostu nie zdążyłam,
bo odjechaliśmy.
Pięć lat później.
Pięć lat później.
- Sasuke dzisiaj
robisz zdjęcia tej słynnej Jonatan Cres, wiesz ta słynna aktorka.
- Itachi to, że wciągnąłeś
mnie do tej branży fotografa nie znaczy, że nie znam grafiku. Mam wszystko w
rozpisce. – oznajmiłem wybierając najlepsze zdjęcia do okładki ‘’nasz świat
mody’’. Słynny magazyn dla kobiet.
- Dobrze, dobrze
braciszku. Jadę na tą gale. W razie gdybyś coś podszebował daj znać. – machnął ręką
wychodząc.
Nalałem sobie
trochę whisky i usiadłem na obrotowym fotelu w moim gabinecie. Szukając moich
wcześniejszych zdjęć z sesji zdjęciowych natrafiłem na fotki moje i Sakury.
Co do niej. Od pięciu
lat nie usłyszałem o niej ani słowa. Odkąd wyjechała z ojcem do stanów nie
mieliśmy żadnego kontaktu. Wiem tylko, że jej ojczulek stał się naprawdę sławny.
Ma największą firmę samochodową w Stanach.
Jestem tylko ciekawy gdzie zamknął zielonooką tyle czasu. Wynająłem detektywa
najlepszego na całej Florydzie i nic. Słuch zaginął po Haruno. Moje rozmyślania
zeszły na drugi tor, kiedy zadzwonił mój telefon.
- Słucham?
- Sasuke? Co robisz za godzinę? - usłyszałem głos blondyna.
- Jak na razie mam
wolny czas, a co?
- Przyjedziesz do mnie?
- Za pół godziny
będę. – rozłączyłem się i zabrałem
kluczki z półki na książki. Przed wyjściem spojrzałem na obraz, który
przedstawił mnie i Saki szczęśliwych, złapałem głęboki oddech i wyszedłem.
Już w progu usłyszałem syna,
Uzumakiego.
- Tato daj mi to! –
krzyczał.
Nacisnąłem na dzwonek i zaczekałem przed drzwiami. Przed nimi pojawił się szybko Haruki.
Nacisnąłem na dzwonek i zaczekałem przed drzwiami. Przed nimi pojawił się szybko Haruki.
- Wujek Sasuke! –
skoczył na mnie. Pięcioletni chłopczyk
miał oczy i włosy Hinaty, reszta to typowy Naruto.
- Witaj brzdącu,
gdzie tata? – spojrzałem w jego oczy, które aż tryskały radością.
- Naruto!! –
uśmiechnął się do mnie porozumiewawczo.
- Ja ci dam bachorze
Naruto! – zza rogu wyłonił się blondas.
- O cześć Sasuke. – puściłem małego łobuza, a ten wbiegł prosto
na górę.
- Cześć, sam jesteś
z małym? – spytałem wchodząc głębiej do pokoju.
- Jak widać. Hinata
jest u rodziców, a ja dostaje lekko mówiąc białej gorączki przy tym dziecku. – rozsiadł
się na sofie i schował głowę w dłonie.
- Mogłeś myśleć,
jak go robiłeś, hah.
-Sasuke udław się. –
spojrzał na mnie pełen złości, a ja miałem coraz większy ubaw z niego.
Mimowolnie spojrzałem
na zdjęcie z naszej szkoły, gdzie byliśmy na nim wszyscy razem.
- Tęsknisz za nią? –
spytał po chwili. Ja.. Ja zamilkłem. Nie potrafiłem odpowiedzieć na to pytanie.
Słowa nie mogły wyrazić mojej tęsknoty, ponieważ serce nie pozwalało mi na to
odpowiedzieć.
- Sasuke zmieniłeś
się, przecież nie możesz jej całe życie szukać. Minęło pięć lat. Musisz
odpuścić.
- A co jeśli po
tych pięciu latach dam sobie spokój, a na przykład za rok odnalazłbym ją? Nie
zrozumiesz mnie. – Mój instynkt podpowiadał mi, że ją znajdę. Prędzej, czy
później znajdę ją.
- Przecież widzisz,
że to nie ma sensu.
- Chyba jednak nie
mamy nic sobie do powiedzenia. – Trzasnąłem drzwiami i wsiadłem do wozu.
Ruszyłem z piskiem opon, przed siebie. Nie miałem ochoty nikogo słuchać. Musiałem
ją odnaleźć. To moje i tylko moje przeznaczenie.
Chwila, skoro
ojciec Sakury wiadomo gdzie jest mogę wydusić z niego informacje o niej.
- Harry, to ty? –
wykręciłem numer do mojego detektywa, z którym współpracowałem.
- Tak, w czym mogę pomóc? Jeszcze niczego nie
znalazłem o Pannie…
- Zarezerwuj mi
bilety do Stanów, jak najszybciej.
- Już się robi!
Harry pomagał mi ze
wszystkim, każdą sprawę potrafił załatwić.
***
- Panno Sakuro musi
je pani wziąć! – pośpieszała mnie lekarka.
- Mam już tego
dosyć. Ile jeszcze zamierzacie mnie tu trzymać?! – Krzyknęłam, a z policzka
poleciała mi łza. Byłam słaba. Opatulona jasno białym kocem chodziłam bez
ustanku w tą i z powrotem.
- Jeśli nie zażyjesz
tych lekarstw wiesz, co może..
- Wiem, może tak
będzie lepiej. Może lepiej będzie jak umrę! – rozpłakałam się. Miałam już dwadzieścia
dwa lata, pięć lat pod kluczem i w dodatku w pomieszczeniu szpitala. Niby
najlepsza klinika, która miała mi pomóc, ale nie czułam się tam najlepiej. Do nikogo nie mogłam mieć zaufania. Czułam
się taka bezsilna i tak bardzo wściekła, że ta nie nawieść do ojca przerodziła
się w czymś, czego już nie potrafiłam opisać.
- Dobrze w takim
razie usiądź i daj mi uczesać twoje włosy. – zaczęła się zbliżać do mnie.
- Nie ma, co tu
czesać, ślepa jesteś, że mi je obcięli?! – usiadłam w kącie i zaczęłam
szlochać. Nie chciałam tak dłużej żyć. Nie chce żyć tak.
Matko boska O.o Biedniutka Sakurka ;cc Jestem smutna xd Jak ojciec Sakury, mógł ich rozdzielić :D
OdpowiedzUsuń;-; Mam nadzieję, że Sakura się znajdzie ;)
Jeeeeezusiu matko boska czestochowska O.o
OdpowiedzUsuńJak ten ojciec mogl ich rozdzielic ??! Pojebany frajer .. Mam nadzieje ze on ja znajdzie . Oni musza byc razem <3. Czekam na next :*
Co na początek muszę powiedzieć, masz świetne tło.
OdpowiedzUsuńPo drugie, "podszebował"? Really?
Po trzecie, "stanów"??
Dobra, wiem, że jak się szybko pisze, to się zdarzają błędy, brak przecinków itp., ale popracuj nad tym.
Pisz przede wszystkim na kompie ze słownikiem :).
Czy podobało się?
W sumie tak, ale bardziej zaciekawia.
Kurczę, dziwne trochę zdanie.
Odpowiedzi, kartkówki..... Liceum, co?