Pogrzeby są najgorsze. Widzisz ukochaną osobę ostatni raz, tyle że martwą i czujesz już, że jej nigdy więcej nie spotkasz.
Mijały miesiące, a ja nadal nie mogłam się pogodzić ze śmiercią matki. Jedyną osobą wtedy przy mnie był mój przyjaciel Sasuke. Przyjaciel? postanowiliśmy nimi zostać. Nadal go kochałam. Byłam mu wdzięczna za to że jest. Bez niego nie dałabym rady.
Od pewnego czasu zauważyłam na jego ciele siniaki. Za każdym razem, kiedy się go pytam co mu się stało, on odpowiada, że przewalił się na treningu. Coś mi tu nie gra...
Siedziałam na tej beznadziejnej matematyce. Nie myślę, po prostu odpływam na tych lekcjach.
- Pamiętajcie! Jutro wycieczka, godzina czwarta rano przed szkołą. - ''dlaczego mnie zapisał na tą wycieczkę?!''
Zadzwonił dzwonek, wszyscy ukłonili się i zaczęli wychodzić z klasy. Zabrałam torbę i wyszłam na korytarz. Kierowałam się w stronę wyjścia, kiedy koło mnie znalazł się Uchiha.
- Kogo ja widzę... - spojrzałam na chłopaka, który się uśmiechał tak czule, że moje serce zaczynało eksplodować radością.
- odprowadzę cię. - jak powiedział tak zrobił.
Szliśmy wygłupiając się, zresztą my tak zawsze wracaliśmy do domu. Przy nim zapominałam o tym, że mamy nie ma.
***
Tak bardzo zaczęła mi sie podobać, że nie miałem odwagi powiedzieć jej o tym co mi się przydarza przez ostatnie dni.
- To widzimy się jutro? - spytała spoglądając swoimi zielonymi tęczówkami.
- taak, taaak. - spojrzałam na jej dom, w którym było czuć z dala nie nawieść pałającą do mnie jej ojca.
Byłem już w połowie drogi do domu, kiedy znowu przypałętali się sześciu dobrze zbudowanych mężczyzn, których nasyłał ojciec mojej ''przyjaciółki''.
- Noo.. chyba ponownie nie posłuchałeś naszego podopiecznego. - jeden z tych gnojków przywarł mnie do muru.
- Nigdy nie zostawię Sakury w spokoju, więc powiedźcie mu żeby odpuścił. - walnął mi pięścią w brzuch.
-Chyba nie wytłumaczymy ci słownie. - próbowałem się bronić, jednak na darmo. Oni byli zbyt potężni. Zaczęli mnie kopać po żebrach, po plecach... wszędzie.
Po jakiejś godzinie zostawili mnie.
- Mamy nadzieję, że w końcu się odczepisz od panienki Sakury.
- Ni...nigdy... - wykrztusiłem. Nieznajomi dobiegli do mnie i oberwałem jeszcze parę kopów w brzuch. Leżałem skulony zwijając się z bólu. Po paru minutach zniknęli mi z oczu. Powoli wstałem wycierając krew z ust.
Poobijany znów wszedłem do mieszkania. Na szczęście brata jeszcze nie było, więc miałem czas się ogarnąć. Wszedłem z ledwością pod prysznic. Mój stan psychiczny był na tyle silny, że chciałem wygarnąć temu całemu staremu dziadowi, co o nim myślę, ale były dwa powody, przez które nie mogłem tego zrobić. Była to Sakura i moje ledwo stojące ciało. Od dwóch tygodni całe poobijane nie mają, kiedy się zagoić.
Gdy wychodziłem z kabiny spojrzałem w lustro.
- Czy to się kiedyś skończy? - wyszeptałem.
- Sasuke, jesteś w łazience? - usłyszałem głos mojego brata.
- Ta, ale nie właź tu! - Krzyknąłem.
- No coś ty przecież widziałem cię już nagiego. - otworzył drzwi, a ja szybko zasłoniłem się szlafrokiem.
- Od kiedy ty taki wstydliwy się zrobiłeś, co? - uśmiechnął się szyderczo.
- Ogarnij... - wyszedłem z pomieszczenia kierując się do swojego pokoju.
- Słuchaj barcie! - położył mi dłoń na plecach. Ból był taki nie wyobrażalny, że cicho jęknąłem.
- Co z tobą? - spytał.
- Nic...
- Sasuke nie oszukuj mnie. Rozbieraj ten szlafrok!
- Spadaj... - przywarł mnie do ściany.
- Kurwa Itachi! - odsunął kawałek materiału.
- Kto Ci to zrobił?! Jaki śmieć cię tak potraktował?! - ostro się wkurzył. Nie mogłem mu powiedzieć o tej całej sytuacji.
- Pobiłem się z kolegą... - skłamałem.
- Sasuke przestań ściemniać! - chyba tym razem się nie wykręcę.
- Obiecaj mi, że nic nikomu nie powiesz i zachowasz to dla siebie... Obiecasz?!
- Obiecuje jak na razie. Mów, co jest. - puścił mnie.
- Tata Sakury mnie szantażuje...
- Co robi?! - oburzył się.
- Zamknij się... Nasyła na mnie swoich ludzi i każe mi odczepić się od Sakury.
- Dlaczego jeszcze do cholery tego nie zrobiłeś?! Chcesz żeby cie w końcu zabił?!
- Itachi ty nic nie rozumiesz...
- To wytłumacz mi to!
- Ja... ja ją kocham. - spojrzał na mnie jak na kretyna.
- Jaja sobie teraz ze mnie robisz?!
- Nie, ja ją na prawdę kocham...
- Sasuke na świecie nie ma jednej dziewczyny. Dlaczego wybrałeś akurat ją?!
- Nie wiem... po prostu.
- Powiem to tylko raz i nie obchodzi mnie to jak zareagujesz. Jeżeli nie zerwiesz z Haruno kontaktów ja jej o tym powiem.
- Itachi cwelu!
- Powiedziałem raz, więcej razy nie będę się powtarzał, a teraz pakuj się na ten wyjazd.
- Jej mama nie dawno umarła... nie mogę jej zostawić.
- Ona da sobie rade bez ciebie. Nie rozumiesz?! - machnął ręką i wyszedł.
***
- Sakura! - usłyszałam głos ojca.
- Już idę.. - odpowiedziałam niechętnie.
- Usiądź musimy porozmawiać. - zaczęłam się bać tej rozmowy.
- O co chodzi? pakuję się..
- Po przyjeździe z wycieczki do Paengnyŏng wyjeżdżamy do Stanów.
- Słucham, że co?!
- To co słyszałaś. Dostałem dobrą prace w Stanach. Własna firma i dobrze prosperująca. Nie masz, co sie kłócić masz siedemnaście lat i musisz robić to co ja ci powiem.
- Przestań no! - rozpłakałam się.
- Tato, dlaczego ty mi to robisz?! - dodałam po chwili.
- Jeżeli dowiem się, że planujesz ucieczkę z tym całym chłoptasiem to mnie popamiętasz!
- Ale...
- Idź się pakować na tą całą wycieczkę, bo się rozmyśle!
- Nienawidzę cię! - wybiegłam.
***
- Kto by pomyślał, że ostatnie dni z Sakurą spędzę na wycieczce szkolnej.. - wyszeptałem pakując rzeczy do walizki.
Trzecia. Położyłem się na łóżku myśląc o ukochanej zielonookiej. Nie opłacało mi się zasnąć, skoro wyjeżdżam z domu 3:20.
- Sasuke wstawaj i się szykuj do wyjazdu! O nie spisz? - zapytał zdziwiony starszy brat.
- Nie opłacało mi się zasnąć.
- No też racja, zbieraj się.
Po nie długim czasie stałem przed szkołą. Nie którzy z klasy już tam stali.
- Hej Sasuke! -usłyszałem głos Uzumakiego.
- Cześć... - zacząłem się rozglądać za różowo włosom.
- Nie długo powinna przyjść z Ino i Hinatą.
- To Hinata też jedzie?
- Przecież ciąża to nie choroba.
- O wilkach mowa! - dodał po chwili.
-------------------------------------------------
No to na tyle ;D Z początku zacięłam się w połowie, ale dobrnęłam do końca.
W razie błędów PRZEPRASZAM!
Oooo nie spodziewalam sie takiego rozwieniecia sytuacji xD Widzac tytul myslalam ze Sakura powie ze nienawidzi Sasa, bo biedaczysko pewnie cos zrobilo. A tu szok ;O
OdpowiedzUsuńEj no... ojciec Saku jest straszny O.o co mu sie nie podoba w Sasie?
I do tego jeszcze Itas ;O
To sie porobilo!
No nic czekam na nowy rozdzial ;)
Pozdrawiam
No lol . Ja tez myślałam , że tytuł nawiązuje do Sasuke . Byłam pewna , że znowu coś odwalił ..
OdpowiedzUsuńAle , że tata Sakury .. tego się nie spodziewałam .
Po Itachim też . Myślałam , że zareaguje jakoś tak .. pomocnie . A tu klops . No to się porobiło .
Czekam na next (;
O kurde ;/ Ojciec Sakury to za przeproszeniem jakiś poj*b!! Zamiast cieszyć się ze szczęścia córki to on takie rzeczy odwala. I przyznam tak jak poprzedniczki,że tytuł nawiązuje do Sasuke, ale na szczęście albo nie szczęście nie do niego. Czekam na next.
OdpowiedzUsuńSakura ma pojedanego ojca gorszy od majego
OdpowiedzUsuńMój zostawił moją matkę gdy zaszła w ciążę ale Saki ma gorzej :'(
OdpowiedzUsuń