Na wstępie chce powiedzieć, że bardzo się cieszę, że tak dużo osób odwiedza moje blogi. W szczególności chce wyróżnić trzy osoby, które podtrzymują mnie na duchu i są stałymi czytelniczkami. Zawsze zostawiają po sobie ślad. A są nimi: Ewcia-chan, Yuki-chan i Eve lin <3 Bardzo Wam dziękuję i ten rozdział dedykuje właśnie Wam <3
-----------------------------------------------------------------------------------
Jak również zapraszam na nowy pomysł http://emilymarzenie.blogspot.com/ :)
-----------------------------------------------------------------------------------
Zobaczyłam go, w końcu po tylu miesiącach. Leżał podłączony pod urządzenia, które wydawały straszny dźwięk. Jego głowa była owinięta bandażem, a jego twarz cała blada. Poczułam jak po moich policzkach spływają łzy. W ciągu jednej chwili zaczęło mi się wszystko przypominać. Osoba, którą tak bardzo kochałam. Szybko podbiegłam do niego i złapałam za dłoń.
Jak również zapraszam na nowy pomysł http://emilymarzenie.blogspot.com/ :)
-----------------------------------------------------------------------------------
Zobaczyłam go, w końcu po tylu miesiącach. Leżał podłączony pod urządzenia, które wydawały straszny dźwięk. Jego głowa była owinięta bandażem, a jego twarz cała blada. Poczułam jak po moich policzkach spływają łzy. W ciągu jednej chwili zaczęło mi się wszystko przypominać. Osoba, którą tak bardzo kochałam. Szybko podbiegłam do niego i złapałam za dłoń.
- Proszę
Sasuke… nie umieraj! – położyłam głowę na jego dłoni. Wyglądał jak by zaraz
miał odejść. Zostawić mnie w tej przeklętej pustce.
- Nie chce żyć bez ciebie, rozumiesz?! – tak bardzo
płakałam. Nie potrafiłam się otrząsnąć. Nie mogłam zdać sobie z tego
wszystkiego sprawy. Jedynie, czego chciałam to jego. Jego miłości, pieszczot.
On był mój. Nikogo więcej.
- Płacz tu nic nie da. – usłyszałam głos dobiegający zza mnie.
- Płacz tu nic nie da. – usłyszałam głos dobiegający zza mnie.
Odwróciłam głowę. Obok mnie stała blond dziewczyna
– Ino. Myślałam, że jej wzrok za chwilę mnie zabije. W jej oczach widziałam
nienawieść, nic więcej tylko to.
- To wszystko przeze mnie… - wyszlochałam.
- Nie ukrywam. Tak, to twoja wina. – powiedziała bez
zastanowienia.
Schyliłam głowę jak skarcony pies. Nie mogłam nic
więcej powiedzieć. Jednakże to jej zawdzięczałam to, że przypomniałam sobie o
Czarnowłosym.
- Dziękuję, że zadzwoniłaś…, że dałaś znać. –
powiedziałam bardziej spokojniej.
- Zrobiłam to, dla Sasuke. Uwierz gdybyś tu nie
przyjechała to ja bym z nim była. Ja się nim zajmowałam cały ten czas, kiedy ty
pławiłaś się w luksusach.
- To… to wszystko przez mojego ojca. On mnie
zamknął w szpitalu psychiatrycznym, bo nie akceptował Sasuke. – odczułam złość.
To wszystko przez niego. Gdyby nie on nie stało by się to. Nie umierałaby
osoba, którą tak bardzo kochałam.
- Możesz przestać? Jeżeli on umrze to ty mi
zapłacisz wszystkie krzywdy, jakie wyrządziłaś Sasuke. Od teraz jesteś dla mnie
wrogiem. – moje serce zabolało. Zabolały mnie te słowa. Wypowiedziała je moja
najlepsza przyjaciółka. Wiedziałam, że mi tego nie wybaczy, ale nie wiedziałam,
że to wszystko się tak potoczy.
Usiadła
obok mojego ukochanego i zaczęła go głaskać po głowie. Z jej oczu wydobywały
się łzy. Zacisnęłam pięści. To ja powinnam tam teraz być, nie ona. Zaczęłam
płakać. Nic i nikt nie był wstanie zahamować moich uczuć, nawet ja sama.
- Najlepiej by było gdybyś zniknęła. Przynosisz
tylko ból. – wyszeptała, ale byłam w stanie to usłyszeć. Może ona miała rację? Zaczęłam
się zastanawiać. Nie chciałam nikomu sprawiać bólu, a tym bardziej moim
bliskim. Najgorsze chyba jest to, że mój ojciec wpakował mnie w taką sytuacje,
Że nie miałam wsparcia nawet w swoim ojcu.
Wyszłam
powoli z pokoju, w którym leżał. Z moich oczu wydobywały się łzy, a smutek rozdzierał
całe moje wnętrze. Słowa nie były w stanie tego opisać.
***
- Mamo zostań ze mną tak na zawsze. – przytulałem ją.
***
- Mamo zostań ze mną tak na zawsze. – przytulałem ją.
- Nie mogę, ja już tu nie należę. Synku ty musisz
żyć. Twoje serce bije dla kogoś, nie zawiedź jej.
- Będzie mi ciebie brakować…
- Jeżeli ty będziesz z nią szczęśliwy tam na dole,
to ja będę szczęśliwa tu. – ucałowała mnie w czoło.
Poczułem
napływającą energię. Zacząłem się nerwowo poruszać.
Gdy otworzyłem oczy u mojego boku zobaczyłem
blondynę. Głaskała mnie po głowie. Płakała. Byłem zawiedziony, że to nie
Sakura.
- Co…. Co ty tu robisz? – spytałem, na co ona
zaczęła piszczeć i wzywać lekarza.
W ciągu sekundy zlecieli się tu wszyscy. Przytulali
mnie, całowali, a ja tylko oglądałem, czy może jest z nimi Sakura. Niestety jej z nimi nie było. Już wolałbym
umrzeć niż być tu bez niej.
- Aaa… Nie ma Sakury? - w pokoju zrobiło się zamieszanie.
- Nie było jej? – dodałem po chwili, ale nikt się
nie odezwał. Ich cisza była tak
przerażająca.
- Nie Sasuke, nie przyszła. – odezwała się Yamaniaka. Zacisnąłem pięści. Przyszedłem
na ten świat dla niej, a ona nic.
- Pewnie nic nie wiedziała i dobrze. Nie chce żeby
się martwiła o mnie.
- Taa… - odezwali się wszyscy.
Długo
rozmawialiśmy. O dziwo bardzo dobrze się czułem, nawet za dobrze. Miałem
umrzeć, hah. Śmieszyło mnie to, ale to była prawda. Cudem wyszedłem z tego.
W nocy nie mogłem spać. Myślałem o niej. O tym, że
jutro bierze ślub. Może będzie szczęśliwa, z nim. Nie potrafiłem pogodzić się z
ta myślą.
- Siema stary! – usłyszałem głos blondyna.
- Naruto? Jak oni ciebie wpuścili? – podniosłem się
trochę na łokciach.
- No wiesz, ma się swoje sposoby. Ej Sasuke telefon ci drży.
- No wiesz, ma się swoje sposoby. Ej Sasuke telefon ci drży.
Spojrzałem na niego, ale kiedy zobaczyłem na ekranie ''Sakura,, Myślałem, że wzlecę do nieba. Jednak to co przeczytałem zagrzało złością całe moje ciało.
- Co jest? - spytał, a ja walnąłem pięścią o łóżko. Od razu wystukałem jej numer telefonu i zacząłem dzwonić, ale ona nie odbierała.
- Sakura wychodzi za tego frajera. Oni na pewno ją musieli oszukać! Na pewno! Nie podaruje im! - zacząłem krzyczeć, wiercić się, bić pięścią o łóżko.
****
(Naruto)
Musiałem wyjść, nie mogłem patrzeć jak mój przyjaciel cierpi. jednakże zaraz koło drzwi zauważyłem Sakure, która ściskała nerwowo telefon i płakała tak cicho, że ja z ledwością ją usłyszałem. Na ustach miała przyciśnięta dłoń żeby nikt nie usłyszał jej ciężkich oddechów.
- Sakura, nie potrafisz już być z Sasuke? Przecież tak bardzo go kochasz? - ona się na mnie spojrzała tymi swoimi zamglonymi oczyma i zaczęła biec do wyjścia.
Yatta! :D. nowy rozdzial. cudo malina i wgl. ta znowu sie musze powtarzac T_T no ale inaczej sie nie da xd. dziekuje za dedykacje bardzo mi milo kochana :). mam nadzieje ze sasuke zrobi cos i nie dojdzie do tego slubu. i jeszcze ta Ino -.- zaraz ja rozwale i zakope i ozywie i tak w kolko. jaka wredna s*ka. nosz podniosla mi cisnienie. ale szkoda ze saki napisala mu ze nie bylo jej w szpitalu :C. smutno mi sie zrobilo. mam teraz ogromna nadzieje ze od kad sie wybudzi musi byc juz tylko lepiej. pozdrawiam i zycze weny! :*
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedykacje, tak miło na serduszku. Jak ty to robisz, że przy większości rozdziałów ryczę jak opętana? W tej notce też tak było, ale wyszła ci fantastycznie. Wzruszająca i bardzo smutna. No właśnie Zapamiętaj Saki-chan Kocham tego bloga i zawsze będę ci pisać komentarze. Czekam na nexta. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńYuki-chan
Cześć nowy rozdział na
OdpowiedzUsuńhttp://itachi-i-sakura-wielka-milosc-shinobi.blogspot.com/
:D
Cześć na http://itachi-i-sakura-wielka-milosc-shinobi.blogspot.com/ nowy rozdział:D
OdpowiedzUsuń