SasuSaku

SasuSaku
Sasu-Saku-love2

niedziela, 26 stycznia 2014

17. Miłość zabija

                                                    ***Dwa lata później…***

SAKURA POV:


Nie zawsze miłość może być szczęśliwa. Kiedy pojawia się uczucie, w tym samym czasie pojawia się namiastka nieszczęścia. Moje życie… bez niego.. Jest jak trucizna, która powoli zabija mnie od wewnątrz.
Te dwa lata bez niego uświadomiło mi, że jestem pomiędzy życiem, a śmiercią. Umierałam z tęsknoty. Zamykałam oczy i za każdym razem wyobrażałam sobie, że jest obok mnie. Wyobrażałam sobie, że ma rodzinę i jest szczęśliwy. Wmawiałam sobie to, by przyćmić mój ból.
Zanim wyjechałam do Francji rozkazałam, żeby mnie nie szukał. Nie szukał…, chociaż miałam nadzieję, że wstanę rano i ujrzę go przed moimi drzwiami. Moje serce rozpamiętywało wszystkie te dobre i złe wspomnienia. To wszystko, co się dzieję dookoła… jest niczym. Taka jest prawda. Bez ukochanej osoby jesteśmy zbędnymi kamieniami na drodze. Umieramy niczym porzucony pies, którego zabija głód. Nikt i nic nie jest w stanie zastąpić tej osoby, bo jesteśmy uwięzieni w otchłani wspomnień i człowieku, przy którym czujemy, że żyjemy.

To  już moja czwarta praca. W niczym nie jestem dobra. W chwili, kiedy opuściłam rodzinne miasto moje życie zapadło się. Wszystko stało się obce i nieznane. Przede mną stały ścieżki, które komplikowały mi nie tylko codzienność, ale także kolejne dni.
- Proszę się skupić, Panno Haruno. – usłyszałam głos szefa. Był surowy, zresztą.. wszyscy nadziani biznesmeni rządzą człowiekiem. Westchnęłam ciężko.
- Przepraszam.. – lekko skinęłam głową i zaczęłam przeglądać stertę dokumentów. Moje myśli błądziły z dala od tego wszystkiego. Gdybym mogła cofnąć czas…
                Mój dzień w pracy dobiegł końca. Spakowałam rzeczy i wyszłam z biura.
Zerwanie kontaktu z bliskimi znacznie wpłyną na moją psychikę. Czy potrafię nie myśleć o nich?
Moja codzienność stawała się koszmarem, a samotność obijała się we mnie niczym echo w jaskini.
Nie mogłam zapomnieć, o takiej miłości się nie zapomina.
Koszmary senne, co noc mnie budziły. Pot, za każdym razem wylewał się na moje czoło. Gdyby nie mój ojciec żyłabym w szczęściu… z nim..

SASUKE POV:


Zniknęła niczym poranna rosa na trawie. Jak miałem przetrwać bez niej?!
Może ma męża, dzieci, a może jak ja umiera z tęsknoty. Oh, tak bardzo za nią tęskniłem! Chciałbym ją przytulić i szeptać do jej ucha, jak bardzo ją kocham. Widocznie życie nas nienawidzi, a przeznaczenie? Przeznaczenie ma gdzieś, że jestem rozdarty, że umieram z każdym kolejnym dniem. Ja umieram…

Jak, co wieczór spędzałem go w klubie opijając smutki i bawiąc się z tanimi dziewczynami. Życie nie ma sensu bez niej.
- Zabawimy się? – usłyszałem damski głos.
- Nie jestem zainteresowany, złotko. – odparłem szybko i wziąłem sporego łyka amerykańskiego trunku, który przedarł się przez moje gardło niczym obijające się igły. W pewnym momencie poczułem dłoń na moim lewym kolanie.
- Przepraszam, ale naprawdę.. –mój głos urwał się w chwili, kiedy zauważyłem roześmianą różowowłosą.
- Sakura… - wyszeptałem i poczułem zbierające się łzy w moich oczach.
- Że co?! Nie jestem żadną Sakurą, młocie! – oprzytomniałem. Obok mnie siedziała jakaś tanie coś, która miała na sobie tylko ozdobną szmatkę.
- Sorry, zostaw mnie. – rzuciłem i poprosiłem kelnera o dolewkę.
                Straciłem rachubę po kolejnym kieliszku alkoholu. Kobiety kleiły się do mnie, całowały, były chętne niemalże na wszystko. Moją przeszkodą była pewna zielonooka piękność. Nie mogąc wytrzymać dłużej w tym hałasie wyszedłem na powietrze. Chłodna bryza orzeźwiła moje ciało.
Francja to całkiem piękne miejsce. Ciche, spokojne…
Postanowiłem zamówić taksówkę i jechać do pierwszego lepszego motelu. Co miłość może zrobić z człowiekiem? W jakimś momencie jesteś na samym szczycie, by chwile później zniszczyć cię doszczętnie. Kiedyś byłem chłopakiem, który nie tolerował uczucia- miłość. Teraz żeby chwilę na nią popatrzeć oddałbym całe swoje życie. Oddałbym wszystko, co mam. Byle ją ujrzeć.
Chciałbym jej powiedzieć: nie żyję bez ciebie. Byłem głupi, że dałem ci odejść.
Jest za późno na sentymenty.
Zatrzymałem się w jakimś hotelu, który go nawet nie przypominał. Zarezerwowałem pierwszy lepszy pokój i się do niego udałem.
Niemal od razu opadłem na niezbyt wygodne łóżko i zasnąłem.

SAKURA POV:


Po nieprzespanej nocy znów zaczęłam żyć tak jak zawsze.
Wstać, przeżyć i umierać z tęsknoty.
Dzień przy recepcji był taki jak zawsze. Nikogo nie ma jestem tylko ja i starsza kumpela, norma.
                Wszystko byłoby cholernie łatwe, gdybym nie to..
- Sasuke Uchiha?!  - krzyknęła nagle. Mój wzrok szybko dopadł jego twarzy. Kucnęłam, a moje serce niemal wyrwało mi się z piersi. Nie potrafiłam opisać tego, jak się poczułam. W jednym momencie odzyskałam niemal mój cały świat.
- Panie Sasuke, mogę o autograf?
- Pewnie.. – powiedział obojętnie. To Sasuke. Dopiero teraz poczułam, że to naprawdę on. Może to przewidzenia, proszę okaż się tylko moją wyobraźnią.
- Dziękuję i zapraszamy ponownie. – powiedziała i spojrzała z zaciekawieniem na mnie.
- Sakura, co ty tu robisz? – jej stanowczy głos rozszedł się po całej recepcji.
Złapała mnie za ramiona i postawiła na równe nogi. Bałam się odwrócić. Modliła, błagałam żeby go w tym momencie nie było. Myliłam się.
- S..Sakura? Sakura Haruno? – usłyszałam z tyłu za mną. O nie, tylko nie to..





Na początku chcę przeprosić, że tak długo nie dodawałam rozdziałów. Nie miałam pomysłu jak to dalej pociągnąć, ale wymyśliłam takie coś. :D
Ogólnie rozdział smutny, ale teraz będę starała się z tego wszystkiego jakoś wybrnąć. Mam nadzieję, że nadal będziecie obserwowali losy SasuSaku w moim wykonaniu.